,, Każdy człowiek na kuli ziemskiej ma skarb
który gdzieś na niego czeka.''
- Paulo Coelho
( Lena )
- Lena!
Nie to nie może być prawda.To jest tylko mój wymysł. Odwróciłam powoli głowę, a tam stał on, w całej swojej okazałości. Był tak blisko mnie, prawie na wyciągnięcie ręki, a ja? A ja stałam, jak słup soli i wpatrywałam się w jego brązowe tęczówki, w jego dość wychudzoną buzię. Nie poczułam nawet, jak moje oczy zaszkliły łzy. Spuściłam głowę w dół, bo co innego mi zostało? Po chwili jedna łza wypłynęła z moich oczu, spadając prosto na czubek mojego buta, które w tym momencie zrobiły się strasznie ciekawe. Wszystko momentalnie ucichło. Nie zorientowałam się, a on już przy mnie stał. Niechętnie podniosłam głowę. Niestety był wyższy ode mnie, przez co wpatrywałam się w jego usta. Było mi to w tej chwili na rękę. Pomału złapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę lekko w górę, abym mogła spojrzeć mu w oczy. Nie było w nich już tej dawnej radości. Jego tęczówki nie miały już tego brązowego połysku. Na szczęście, koło nas pojawiła się Agnieszka i przerwała tą wymianę spojrzeń. Nie wiem, jakby to się wszystko skończyło.
- Weź Olivkę i wejdźcie do Kuby. Klemens go o wszystkim poinformował.- otrząsnęłam się z nadmiaru emocji. Wyrwałam twarz z jego dłoni. Poczułam nieprzyjemne zimno, więc szybko wzięłam Olivkę na ręce i weszłam w głąb pomieszczenia. Nawet nie wiem, kiedy zsunęłam się po drzwiach w dół i straciłam przytomność. Jedynie, co pamiętam to Kubę, który biegł w moją stronę krzycząc niewyraźnie już dla mnie moje imię.
( Johann )
- Co tu tu robisz?- wypaliła po chwili Agnieszka.
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale jestem skoczkiem, jak twój mąż, więc przyjechałem na konkurs.- odparłem z lekką irytacją, bo wiedziałem, że nie przypadniemy sobie do gustu.
- Jeśli myślisz, że to co się przed chwilą stało, jakoś naprawi twoją chorą relację z Leną, to się grubo chłopaku pomyliłeś. - podeszła bliżej i z całej siły uderzyła mnie w policzek. Moja głowa pod siłą uderzenia, lekko przekręciła się w prawą stronę.- Jeśli masz w sobie choć resztki godności to odejdź i pozwól jej na nowo cieszyć się życiem. Przez rok walczyła o każdy dzień. Patrząc na to wszystko z boku, dziwiłam się skąd ta dziewczyna ma tyle w sobie siły i wiesz co? Nie jesteś jej w niczym potrzebny, więc nie wtrącaj się w jej...- chciała dokończyć, jednak przerwał jej Jakub, który biegł w stronę karetki z Leną na rękach, a za nim Kacper z małą na rękach, krzycząc:
- Lena zemdlała!
Lekko zachwiałem się. Sam chciałem podbiec do nich, jednak Agnieszka zatarasowała mi drogę. - Johann odpuść!- pokręciłem przecząco głową, jednak odwróciłem się i kiedy chciałem stawić krok, moim oczom ukazał się Daniel.
- Jeśli coś im się stało Forfang, to uwierz mi, nie daruję ci tego!- warknął w moją stronę, ominął mnie i pobiegł z Agnieszką w stronę karetki, gdzie zabrali Lenę.
Byłem ponownie tak blisko niej i ponownie to wszystko spieprzyłem.
( Lena )
Otworzyłam lekko jedną powiekę, jednak jaskrawe światło, które padało na moją twarz, uniemożliwiało mi całkowite widzenie. Próbowałam zakryć moją chudą ręką, źródło światła, jednak moje próby okazały się na marne. Jednak usłyszałam, że ktoś lekko się poruszył koło mnie i szybko wyłączył lampkę. W miarę możliwości otworzyłam powoli powieki, a moim oczom ukazali się Agnieszka z Klemensem oraz Daniel z małą na rączkach. Zdziwionym wzrokiem popatrzyłam na każdego z nich, a oni spojrzeli porozumiewawczo na siebie. W jednej chwili przypomniałam sobie wszystko, co wydarzyło się... wczoraj?
- Ile spałam ?- spytałam drżącym głosem.
- Nie to jest teraz istotne.- zaczęła Agnieszka.- Dlaczego nam nie powiedziałaś o swoich problemach ze zdrowiem? Jesteś strasznie przemęczona, a o odżywianiu to już nie wspominam. Jestem na siebie zła, że cię nie przypilnowałam, bo obiecałam to nie tylko cioci i wujkowi, a także Danielowi.- czułam się, jak małe dziecko, które skarcił rodzic, za to że zabrudził nowe ubranka.- Ale to się teraz zmieni.
- Ja, przepraszam.- wydukałam cicho, spuszczając głowę.
- Ale co się stanie, to się nie odstanie. Zaraz przyjdzie lekarz i może jest jeszcze możliwość, że wieczorem wyjdziesz ze szpitala. A teraz się nie smuć młoda! Pamiętasz, co mówiłem? Cycki do przodu, du...- nie dałam mu dokończyć.
- Skończ Klemens!- każdy na sali wybuchł gromkim śmiechem. Nawet Olivka, która grzecznie siedziała na kolanach wujkach, zaczęła na swój sposób gadkę, co wywołało, kolejną salwę śmiechu. I tak przesiedzieliśmy, cały dzień na gadaniu o pierdołach, jak to określił Klemens. Wieczorem dostałam wypis wraz z receptą, jak mam przyjmować określone dawki leków. Odwiedziliśmy jeszcze aptekę i udaliśmy samochodem do domu.
Niestety Daniel z Klemensem musieli wracać do hotelu, gdzie zakwaterowani byli wszyscy skoczkowie. Niechętnie przytuliłam się do Daniela i życzyłam wysokiego miejsca w konkursie, jednak musiałam go przeprosić, że nie będę mogła go jutro wspierać. Zrozumiał to i nie chciał naciskać. Przytulił mnie i na odchodne powiedział:
- Trzymaj się młoda. W razie czego dzwoń, przyjadę na swym białym rumaku i uratuję moją kochaną młodszą siostrzyczkę.- kąciki moich ust podniosły się do góry. Dostałam jeszcze buziaka w policzek i rozstałam się z Danielem i Klemensem, uprzednio prosząc go o spokojny powrót do hotelu, choć gdy za kierownicą siedzi Klemens niczego już człowiek nie może być pewny.
Lekko pomachałam w ich stronę i udałam się w stronę frontowych drzwi, prowadzących do domu młodych Murańków, poprzednio zabierając z rąk Agnieszki Olivię. Od razu zabrałam, ją do swojego pokoju, kładąc ją do łóżeczka. Zdołałam ściągnąć jej tylko kurteczkę, a mała spryciula szeroko się już do mnie uśmiechnęła. Ponownie wzięłam ją na ręce. Ściągnęłam z niej pozostałe ubranka, a nałożyłam cienkie body. Nakarmiłam ją, zaśpiewałam po cichu kołysankę i nie minęła chwila, a ona ponownie zasnęła. Powoli podeszłam do łóżeczka kładąc ją i przekrywając jej ulubionym niebieskim kocykiem. Popatrzyłam ostatni raz na jej twarzyczkę i z czystym sumieniem udałam się w stronę łóżka. Nawet nie zauważyłam, a odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Już jestem z kolejnym rozdziałem troszke dłuższy, niż ostatni i mam nadzieję, ze bardziej ciekawszy.
Czekam na wasze opinie dotyczące rozdziału.
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :).
P.S. Następny chyba w poniedziałek, a jak dobrze pójdzie to już jutro :*
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńTo mu Agnieszka pokazała miejsce w szeregu XD Chociaż nie miałabym nic przeciwko jakby tam zaczęli się całować czy coś... No, ale :D Dobrze, że Lenie nie jest nic poważnego, tylko przemęczenie, bo by się Daniel troszkę zdenerwował na kolegę XD Zębów to by chyba w Oslo musiał szukać XD Ej, ale kiedy oni w końcu się zejdą? :(
Życzę udanego weekendu i dużo weny :)
Pozdrawiam :*
Heej!
OdpowiedzUsuńDopiero co przeczytałam poprzedni rozdział, a tu kolejny. Dlatego przepraszam, że pod tamtym nie ma komentarza :*
Rozdział jest cudny!
Może będę wyjątkiem, ale mimo wszystko co zrobił Johann, to trochę mi go szkoda. W oczach bliskich Leny jest zwykłym dupkiem. Zresztą nie dziwię im się.
Dobrze, że Lenie nie stało się nic poważnego. Przestraszyłam się o nią.
Czekam na następny!
Buziaki :*
Cześć!
OdpowiedzUsuńCoś chyba zbyt długo mnie tu nie było, bo wchodzę,a tutaj dwa rozdziały do przeczytania!
Ale już wszystko ogarnęłam i komentarz piszę tylko pod tym rozdziałem.
Chyba trochę inaczej wyobrażałam sobie to spotkanie Leny i Johanna, ale to mi w zupełności wystarcza. Biedna Lena i... biedny Johann też. Teraz to chyba coraz bardziej jest mi go szkoda. Lena ma bliskich, na których może polegać, a Johann nie ma nikogo, bo tak jakby wszyscy się od niego odwrócili.
Dobrze, że z Leną będzie OK.
Do następnego!
Buziaki :**
Hejka,
OdpowiedzUsuńNareszcie dotarlam tutaj do ciebie i wszystko nadrobilam.
Nareszcie Johann z Lena sie spotkali, no ale nie bylo to mile spotkanie dla dziewczyny patrzac na zeszle okolicznosci. I sie nie dziwie ze sie zdenerwowala.
Dobrze ze Lenie nic groznego sie nie stalo, bo juz sie balam.
Pozdrawiam :*