niedziela, 30 października 2016

XXI






                                                                 ( Lena )
- Lenka, już jesteśmy.- poczułam, że ktoś potrząsa mnie za ramię.
- Tak, tak już.- poprawiłam włosy i przetarłam dłoniami swoje zmęczone oczy.
- Wypakowałeś już Olivkę?- spojrzałam w jego stronę.
- Tak i nadal śpi. A tak na marginesie macie dobrą synchronizację. Gdy ty zasnęłaś, nie minęła minuta, a ona już też pochrapywała.
- Szkoda, że nie miała tak, jak się urodziła.- uśmiechnęłam się i wyszłam z auta i skierowaliśmy się w stronę wysokich, masywnych drzwi. Czas zawalczyć o siebie, o swoją rodzinę...

 Rozprawa 

 - Zebraliśmy się dzisiaj w sprawie opieki prawnej nad nieletnią Olivią Tande...-
Popatrzyłam w stronę Johanna, który zachowywał pokerową twarz, choć z jego oczów można było wyczytać, że jest tak samo zmęczony tą sytuacją, jak ja.- Czy obie strony, nadal zgadzają się w swoich zarzutach?- z lekkiego letargu wyrwał mnie głos sędziego.
- Oczywiście.- odpowiedzieliśmy równo z Danielem.

   Godzinę później

- Po rozpatrzeniu za i przeciw oraz wysłuchaniu dwóch stron i psychologa. Sąd jednogłośnie stwierdził, że wyłączną opiekę nad Olivią Tande sprawować będzie jej matka, Lena Tande. Biorąc pod uwagę jej drugiego rodzica, sąd wyznaczył dla ojca dwa dni w tygodniu, w których będzie mógł widywać swoją córkę. Potwierdza to też, że pani Lena nie będzie mogła wyjechać z terenu Norwegii wraz z córką bez zgody pana Forfanga do osiemnastego roku życia.- gdy usłyszałam ostatnie słowa sędzi, złapałam się kurczowo ramienia Maćka, który siedział w tej chwili koło mnie. Popatrzyłam w stronę Johanna, który uśmiechał się w moją stronę kpiącym uśmiechem. To nie tak miało być. Miał zrezygnować z opieki. Powiedział jeszcze wczoraj, że pozwoli mi z nią wyjechać do Polski. Do Maćka.
- Zgłaszam przeciw!- wyrwałam się w uścisku Maćka i poderwałam do góry. - Pan Forfang nie będzie mi mówił co mogę, a czego nie mogę. 
- Proszę trzymać swoje nerwy na wodzy. Jeśli nie zgadza się pani z decyzją sądu, proszę o złożenie nowych papierów w sądzie. W tym momencie zamykam rozprawę.- usłyszałam trzy razy stuknięcie drewniany młotkiem i bezsilności usiadłam na fotel, chowając swoją twarz w dłonie, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy...


                                                          ( Maciek )
- Lenka proszę cię, nie płacz już. Jestem tutaj, z tobą. Damy radę, zobaczysz. Zamieszkam tutaj, na stałe. Będę przy was, nigdy cię nie zostawię.- przytuliłem ją do siebie i pocałem w czoło.
- Skąd mam wiedzieć, że to zrobisz? Może po roku ci się to wszystko znudzi i nas zostawisz. Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?
- Bo cię kocham.

      3 godziny później

 Zamknąłem za sobą drzwi i z małą rękach udałem się do salonu, gdzie siedział Daniel wraz z rodzicami.
- Zasnęła.- próbowałem się uśmiechnąć, jednak mój uśmiech, chyba bardziej przypominał grymas.
- To nie tak miało być.- uderzył pięścią w stół Daniel.
- Każdy chciał, aby skończyło się inaczej. Złożymy jeszcze raz papiery do sądu, jeszcze wszystko się ułoży.- spojrzałem w stronę dziadka Olivki.
- Ale nie widzę w tym sensu. Lena będzie się tylko dodatkowo stresować.-usiadłem z małą w fotelu.- Nie widzą państwo, że ona ledwo trzyma się na nogach? Jak w ostatnim czasie bardzo straciła na wadze? 
- Nie rozumiesz, że ona nie chce cię stracić? Przez ostatni tydzień zamartwiała się, dlaczego nie odbierasz od niej połączeń i nie odpisujesz na wiadomości. Ona po prostu chce być blisko ciebie.- spojrzał w moją stronę Daniel.
- Dlatego przeprowadzę się tutaj. Mam zaoszczędzone pieniądze, sprzedam stare mieszkanie, moi rodzice także zaoferowali pomoc, więc nie widzę przeszkód. Chcę założyć z Leną rodzinę. A skoki? Po prostu będę trenował tutaj. Jeszcze nie wiem, czy znajdę tutaj trenera, czy zmienię w późniejszym czasie obywatelstwo. Wiem jedno. Kocham Lenę i nie pozwolę jej już nigdy odejść.


Znalezione obrazy dla zapytania Maciej Kot 2016 gif


   Witam, witam. Przybywam z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się wam spodoba. W ogóle, co tam u was słychać? Mam nadzieję, że wszystko dobrze, a jak nie to łapcie na pocieszenie uśmiech Maćka ;)
Więc do zobaczenia za dwa tygodnie!

sobota, 15 października 2016

XX







                                                        ( Lena )
Patrzyłam, jak klatka piersiowa Maćka spokojnie podnosiła się do góry i powoli opadała. Lekko gładziłam go po włosach, a w zamian wydawał ciche pomruki zadowolenia. Spojrzałam ukradkiem na Olivię która spokojnie spała w jego ramionach, tylko ja nie mogłam zmrużyć oka. Czuję strach, a zarazem złość na siebie, że łatwo wszystkim wybaczam. Może teraz podjęłam odpowiednią decyzję, ale co jeśli to wszystko wróci. Kiedy zobaczę kolejny raz Johanna, mogę tego nie przetrwać. 


                                               ( Maciej )
- Lenka, widziałaś może mój krawat?- sprawdzałem już swoją torbę dziesięć razy, ale nie mogę znaleźć swojej zguby.
- Tego szukasz?- stanęła w progu drzwi i uniosła do góry moją własność.- Chodź ty tu.
Powoli związała krawat na mojej szyi i złożyła buziaka na ustach.
- A ty jesteś już gotowa?- spytałem, choć po jej ubiorze można było wywnioskować, że tak.
- Jeszcze tylko włosy i możemy iść.- odwróciła się i wróciła po raz kolejny do łazienki.
Podszedłem do Olivki, która gaworzyła w wózku. Posmyrałem ja lekko po brzuszku, a zaraz usłyszałem jej cichutki śmiech. Teraz wiem, co mógłby stracić przez swoją głupotę. Pomału wziąłem ją na ręce i podszedłem do okna.
- Wiesz malutka, nigdy Cię już nie zostawię. Choć prawnie nie mam do ciebie żadnych praw, jestem cały twój. I tak będzie już do końca.-pocałowałem ją w czółko i lekko przytuliłem do klatki piersiowej.- Dzisiaj to się wszystko skończy i w końcu będziemy rodziną. Kochającą rodziną, na jaką zasługujesz. Na jaka zasługiwałaś już od urodzenia.


                                                       ( Lena )
Miałam już pomału ponaglać Maćka, bo do rozprawy została już tylko godzina, ale gdy usłyszałam cichy szept, skradłam się do drzwi i cicho nasłuchiwałam.
Wiesz malutka, nigdy Cię już nie zostawię. Choć prawnie nie mam do ciebie żadnych praw, jestem cały twój. I tak będzie już do końca.- pocałował ją w czoło i przytulił do swej piersi.-Dzisiaj to się wszystko skończy i w końcu będziemy rodziną. Kochającą rodziną, na taką zasługujesz. Na jaką zasługiwałaś już od urodzenia.
Gdy to usłyszałam, zdałam sobie sprawę, że dokonałam właściwego wyboru. To Maciej od początku był jej prawdziwym tatą. Nie Johann.
- Gotowi?- w końcu otworzyłam szerzej drzwi i uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Tak.
Zapakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i udaliśmy się do samochodu. Spojrzałam w stronę Maćka, który uważnie wpatrywał się w przed siebie, przymknęłam lekko oczy i uspokoiłam swój oddech. Bo wiem, że damy radę.



Znalezione obrazy dla zapytania Skoki narciarskie 2016


    Witam ponownie. Rozdział krótki, ale mam nadzieję, że się spodobał. Czekam na wasze sugestie dotyczące go. I do zobaczenia za dwa tygodnie ;)

wtorek, 4 października 2016

XIX







                                               ( Maciej )
Wpisałem w nawigację adres i ruszyłem w drogę. Wszystkie niepewności minęły. Kocham Lenę. Nie wierzę, że mogłem w to zwątpić. Zwątpić w uczucia jej i swoje. Zapewne martwiła się, a ja jak ostatni tchórz bałem się odezwać. Jednak ja sam nie wiedziałem, jak mam zachować się w tej sytuacji. Czułem się, jak zagubione dziecko. Te zdjęcia wyglądały tak jednoznacznie, choć w głębi serca wiedziałem, że to nie może być moja Lenka. Pomimo, że była tak daleko mnie wierzyłem, że nastanie ten dzień, kiedy w końcu będziemy mogli być już szczęśliwi.
 Po kilkunastogodzinnej podróży, w końcu byłem już pod domem dziewczyny. Zaparkowałem swoje auto na wjeździe. Z tyłu wyciągnąłem niewielkiej wielkości brązowego pluszaka. Po wzięciu kilku głębszych oddechów, ruszyłem w stronę drzwi. Niepewnie zadzwoniłem dzwonkiem. Czułem się nieswojo. Byłem tu pierwszy raz i stresowałem się, jakbym zapraszał po raz pierwszy dziewczynę na randkę lub przed egzaminem. Po kilku sekundach, które dłużyły mi się niemiłosiernie, otworzyła mi średniego wzrostu, starsza kobieta.
- Dzień dobry! Jest może Lena?- spojrzała na mnie niepewnie.
- Dzień dobry, zaraz powinna wrócić z zakupów. Proszę wejść.- odsunęła się od drzwi, aby zrobić mi trochę miejsca. - A pan, to jakiś przyjaciel?
- W tym momencie to sam nie wiem.- zrobiło mi się smutno, bo przez swoje zachowanie mogę stracić moje dziewczyny.
- A nawet się nie przywitałam. Ingrid.- podała mi dłoń.
- Maciek
- Usiądź w salonie, a ja pójdę zrobić herbaty.- po chwili zostałem sam w wielkim salonie. Dookoła porozstawianie były ramki ze zdjęciami przedstawiające młodych Tande. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy spojrzałem na zdjęcie, na którym Lena zapewne leżała na Danielu i go łaskotała.
- Święta w dwutysięcznym piątym. Zabrał mi wtedy prezent, musiałam się jakoś zemścić.- usłyszałem za sobą głos, więc momentalnie odwróciłem głowę.
- Lenka - chciałem podejść w jej kierunku, jednak odsunęła się o kilka kroków.
- Czego chcesz Maciek? 
- Ja, chciałbym porozmawiać.- odparłem ze skruchą.
- A gdzie byłeś wtedy, kiedy cię potrzebowałam?- stawiała niepewne kroki w moją stronę. Z jej oczu zaczęły płynąć pojedyncze łzy.- Kiedy próbowałam się do ciebie dodzwonić, a jakikolwiek kontakt kończył się fiaskiem?! Nie wyobrażasz sobie, jak się czułam kiedy zobaczyłam twoje zdjęcia z Agnieszką. Próbowałam sobie jakoś to wytłumaczyć, ale nie potrafiłam. Obiecałeś, że będziesz przy mnie. Nie opuścisz mnie w tak ciężkim dla mnie momencie.- dźgnęła mnie palcem w klatkę piersiową. A ja momentalnie się do niej wtuliłem.
- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam, ale sam musiałem ułożyć sobie kilka spraw w głowie.- mój głos zamienił się w lament, bo zobaczyłem, jak ona to przeżywała, a mnie w tamtej chwili nie było.
- Nie Maciek, ty przestraszyłeś się odpowiedzialności! Wiedziałeś, że będzie ciężko.- wyrwała się z moich objęć.
- Dostałem twoje zdjęcia z Johannem. Musiałem to wszystko przemyśleć.- złapałem ją za rękę.
- Jaki śmieszny zbieg okoliczności. Ja dostałam twoje zdjęcia z Agnieszką, ty moje z Forfangiem. Czy to nie zbieg okoliczności? Tylko najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że tylko raz spotkałam się z nim i to w obecności Celiny, a te fotografie, zapewne są już bardzo stare. Może to znak, że nie powinniśmy być razem? Może powinnam wybaczyć jemu, bo przez ten ostatni czas bardziej interesował się mną, niż ty!-  krzyknęła.- Czy tak się zachowują pary? Czy my w ogóle ją kiedykolwiek byliśmy?!
-Lenka chcę to wszystko naprawić. Wiem, że zawaliłem, ale nie odtrącaj mnie. Chcę być dla ciebie podporą, miłością, a dla Olivi najlepszym tatem, opiekunem.- spojrzałem w jej oczy, doszukując się jakiejkolwiek reakcji.
- Już ci raz zaufałam Maciek, nie wiem, czy będę potrafiła ponownie.
- Daj mi ostatnią szansę. Proszę.- podszedłem w jej stronę i spojrzałem w jej zapłakane oczy.
- Dobrze, ale nie zostawiaj mnie już więcej...



                                              ( Lena )
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, wdychając jednocześnie mój ulubiony zapach perfum. Jego perfum. Może popełniam błąd, jednak wiem, że moje życie jest już jedną, wielką pomyłką, to co może zrobić mi kolejny zawód?
- Chodźmy do Olivki.- odkleiłam się od niego i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Spojrzałam na dziewczynkę, która aktualnie gryzła swojego ulubionego miśka od chłopaka. Maciek ominął mnie i delikatne wziął ją na ręce.
- Cześć malutka. To ja, twój...- spojrzał na mnie niepewnie, ale ja tylko lekko przytaknęłam głową.- tatuś.- dokończył, a mała zaczęła gaworzyć, jakby robiła mu wyrzuty.- A to mały prezent.- podniósł z ziemi miśka.- To co, wybaczysz mi teraz?
Chcę oglądać ten obrazek do końca swojego życia.



  Przepraszam z całego serduszka za takie opóźnienie, ale weekend miałam zajęty, żeby cokolwiek dodać, dopiero teraz znalazłam chwilę, aby coś tu wyskrobać. W piątek byłam nie dość, że cały dzień w mieście, to później jeszcze u mojego niedźwiadka. A sobota i niedziela to już w ogóle. Tak, więc nie przedłużając. 
To do następnego!