piątek, 12 lutego 2016

Rozdział VII

 
                                      ,, Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka ''
                                                         - Paulo Coelho 

                       

 31.07.2015 r. Zakopane

                                         ( Lena )
- Boję się. Boje się, że to wszystko wróci.- przetarłam twarz ze zdenerwowania.
- Lena, spokojnie. Nie myśl teraz o nim.- próbowała mnie pocieszyć Agnieszka. 
W oddali zobaczyłam Klemensa. Szedł w naszą stronę z uśmiechniętym od ucha, do ucha Juniorem.
- Obiecałeś mi, że go nie będzie!- krzyknęłam w jego stronę, a z moich oczu wypływały łzy. Jedna, po drugiej. - Obiecałeś Klemens!- nawet się nie zorientowałam, a już tkwiłam w jego ramionach i okładałam jego klatkę piersiową pięściami.
- Lena, spokojnie. Załatwię to z Kubą, że nawet go nie spotkasz. Jeszcze zaraz wrócisz do domu. - mówił opanowanym głosem i kołysał mnie leciutko.
- Ja przepraszam. Przecież to nie Twoja wina.- po chwili odkleiłam się od niego. - Mogłabym gdzieś przesiedzieć ten konkurs?
- Agnieszka zaprowadzi cię do Kuby, a teraz uśmiech proszę na tej buźce. Jak już to mówiłem. Cycki do góry, dupa do tyłu i przed siebie!- zdzieliłam go po głowie z uśmiechem. Wzięłam rączkę od wózka i pomału udałam się za Agnieszką i Klimkiem do domku, gdzie przebywają organizatorzy. 


                                                      ( Johann )
Siedziałem z bezradnością oparty o oparcie krzesła. W mojej głowie panował istny zamęt. Bo to nie mogła być prawda. Ona zniknęła, mówili, że uciekła. Że nie wiedzą, gdzie jest. Dlaczego kłamali? Co chcieli tym osiągnąć? A może na prawdę nie mają z nią kontaktu? Mam tyle pytań, a zero odpowiedzi. Wyszedłem trzaskając drzwiami, chcąc wyładować swoje emocje. Jednak w niczym mi to nie pomogło. Szedłem w stronę grupki Norwegów, prawie cały czas słysząc prośby o autograf. Niekiedy przystawałem chwilę i robiłem zdjęcia i rozdawałem podpisy. Powoli robiło się już to męczące. Przeprosiłem i gdy się odwróciłem zobaczyłem. Zobaczyłem ją całą zapłakaną, stojąca między Klemensem i chyba jego żoną. To nie mogła być ona. Co by tu robiła? Skąd znała by ich? Po chwili się rozeszli, a ja nie mogłem dać jej uciec. Musiałem się upewnić, czy to na pewno ona. Już i tak dałem odejść jej w Norwegii. Nie chciałem teraz zaprzepaścić drugiej szansy. Podbiegłem w jej stronę. Już miała wchodzić do domku organizatorów, gdy nagle krzyknąłem:
- Lena! - stanęła i odwróciła powoli głowę. Nie obchodziło mnie nic. Miałem gdzieś to, ze zaraz skaczę, że powinienem brać już narty i kombinezon i udać się na górę. Chciałem się upewnić, że to na pewno ona. Nagle zobaczyłem jej twarz. Jej piękne brązowe tęczówki, malinowe usta, kasztanowe włosy. To była Lena. Moja dawna Lena...





Witam, witam kochani!
Co tu się wyrabia? Ponad 6 tyś. wyświetleń ? Dziękuję :)
Kolejny jutro, a jak będzie przynajmniej 5 komentarzy to jeszcze dzisiaj :)
Przepraszam, że nie pojawiłam się na waszych blogach, ale ja mam chyba ogromnego pecha. Najpierw problemy z nogą, później nieustanne bóle głowy, a teraz mam chyba wybitego kciuka. Dobrze, że chociaż miałam napisany w zanadrzu rozdział.
Jeżeli jeszcze dobrze pójdzie, to w dzień moich urodzin ( czyt. 15.02), dostaniecie kolejny rozdział, bo później jadę na obóz lekkoatletyczny, a później do Warszawy. 
Pozdrawiam :)

                                   

5 komentarzy:

  1. Super rozdział! Tylko trochę za krótki :) jestem bardzo ciekawa i już nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuuu, jakie cudo ja znalazłam *,*
    A jeszcze tak niedawno sobie myślałam, że poczytałabym coś o skoczkach, tak dla odmiany, a nie tylko piłka i piłka :) Ale, że nic ciekawego nie mogłam znaleźć to się poddałam :( Aż do dzisiaj gdy tego bloga chyba na fb znalazłam XD I to tak troszeczkę przez przypadek, ponieważ strona mi się zacięła :D
    ONI. MUSZĄ. SIĘ. SPOTKAĆ. MUSZĄ!! Nie wyobrażam sobie, żebyś teraz znowu to zagmatwała i jednak, jakimś tam cudem się nie zobaczą. On pojedzie, ona zostanie i wszystko zostanie tak jak jest. NIE! On powinien znać prawdę. Moim zdaniem się ''nawrócił''(XD) i w roli ojca może się ciekawie odnajdywać... Ale to nie takie hop siup. Pomęczyć się chłop będzie musiał, coś tak czuję ;) Jestem strasznie ciekawa jak to się pomiędzy nimi ułoży :) Mam tylko nadzieję, że wszyscy będą szczęśliwi :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj!
    Ogromnie się cieszę, że trafiłam na Twoje opowiadanie!
    Niesamowicie mnie zaintrygowałaś tą historią.
    Johann faktycznie zachował się nieodpowiedzialnie... więc zachowanie Leny jest usprawiedliwione.
    Jednak z drugiej strony czuję, że Forfang zrozumiał swój błąd...
    Chciałabym aby wszystko sobie wyjaśnili i spróbowali jeszcze raz od nowa.
    Trzymam za nich kciuki! :)

    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! ;*

    Pozdrawiam, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Jejciu, kochana, jest cudownie, tylko dlatego tak krótko? Wiem wiem, bóle głowy, wybity palec, więc... już nie narzekam :)
    Mam tylko jedno zasadnicze pytanie... kiedy oni się wreszcie spotkają? Chyba brakuje mi cierpliwości w takich sprawach :) Coś mi się wydaje, że Johann powoli zaczyna rozumieć swoje błędy. Ale czy na pewno?
    Mam jednak nadzieję, że kiedyś nadejdzie to upragnione szczęście :)
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń