wtorek, 4 października 2016

XIX







                                               ( Maciej )
Wpisałem w nawigację adres i ruszyłem w drogę. Wszystkie niepewności minęły. Kocham Lenę. Nie wierzę, że mogłem w to zwątpić. Zwątpić w uczucia jej i swoje. Zapewne martwiła się, a ja jak ostatni tchórz bałem się odezwać. Jednak ja sam nie wiedziałem, jak mam zachować się w tej sytuacji. Czułem się, jak zagubione dziecko. Te zdjęcia wyglądały tak jednoznacznie, choć w głębi serca wiedziałem, że to nie może być moja Lenka. Pomimo, że była tak daleko mnie wierzyłem, że nastanie ten dzień, kiedy w końcu będziemy mogli być już szczęśliwi.
 Po kilkunastogodzinnej podróży, w końcu byłem już pod domem dziewczyny. Zaparkowałem swoje auto na wjeździe. Z tyłu wyciągnąłem niewielkiej wielkości brązowego pluszaka. Po wzięciu kilku głębszych oddechów, ruszyłem w stronę drzwi. Niepewnie zadzwoniłem dzwonkiem. Czułem się nieswojo. Byłem tu pierwszy raz i stresowałem się, jakbym zapraszał po raz pierwszy dziewczynę na randkę lub przed egzaminem. Po kilku sekundach, które dłużyły mi się niemiłosiernie, otworzyła mi średniego wzrostu, starsza kobieta.
- Dzień dobry! Jest może Lena?- spojrzała na mnie niepewnie.
- Dzień dobry, zaraz powinna wrócić z zakupów. Proszę wejść.- odsunęła się od drzwi, aby zrobić mi trochę miejsca. - A pan, to jakiś przyjaciel?
- W tym momencie to sam nie wiem.- zrobiło mi się smutno, bo przez swoje zachowanie mogę stracić moje dziewczyny.
- A nawet się nie przywitałam. Ingrid.- podała mi dłoń.
- Maciek
- Usiądź w salonie, a ja pójdę zrobić herbaty.- po chwili zostałem sam w wielkim salonie. Dookoła porozstawianie były ramki ze zdjęciami przedstawiające młodych Tande. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy spojrzałem na zdjęcie, na którym Lena zapewne leżała na Danielu i go łaskotała.
- Święta w dwutysięcznym piątym. Zabrał mi wtedy prezent, musiałam się jakoś zemścić.- usłyszałem za sobą głos, więc momentalnie odwróciłem głowę.
- Lenka - chciałem podejść w jej kierunku, jednak odsunęła się o kilka kroków.
- Czego chcesz Maciek? 
- Ja, chciałbym porozmawiać.- odparłem ze skruchą.
- A gdzie byłeś wtedy, kiedy cię potrzebowałam?- stawiała niepewne kroki w moją stronę. Z jej oczu zaczęły płynąć pojedyncze łzy.- Kiedy próbowałam się do ciebie dodzwonić, a jakikolwiek kontakt kończył się fiaskiem?! Nie wyobrażasz sobie, jak się czułam kiedy zobaczyłam twoje zdjęcia z Agnieszką. Próbowałam sobie jakoś to wytłumaczyć, ale nie potrafiłam. Obiecałeś, że będziesz przy mnie. Nie opuścisz mnie w tak ciężkim dla mnie momencie.- dźgnęła mnie palcem w klatkę piersiową. A ja momentalnie się do niej wtuliłem.
- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam, ale sam musiałem ułożyć sobie kilka spraw w głowie.- mój głos zamienił się w lament, bo zobaczyłem, jak ona to przeżywała, a mnie w tamtej chwili nie było.
- Nie Maciek, ty przestraszyłeś się odpowiedzialności! Wiedziałeś, że będzie ciężko.- wyrwała się z moich objęć.
- Dostałem twoje zdjęcia z Johannem. Musiałem to wszystko przemyśleć.- złapałem ją za rękę.
- Jaki śmieszny zbieg okoliczności. Ja dostałam twoje zdjęcia z Agnieszką, ty moje z Forfangiem. Czy to nie zbieg okoliczności? Tylko najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że tylko raz spotkałam się z nim i to w obecności Celiny, a te fotografie, zapewne są już bardzo stare. Może to znak, że nie powinniśmy być razem? Może powinnam wybaczyć jemu, bo przez ten ostatni czas bardziej interesował się mną, niż ty!-  krzyknęła.- Czy tak się zachowują pary? Czy my w ogóle ją kiedykolwiek byliśmy?!
-Lenka chcę to wszystko naprawić. Wiem, że zawaliłem, ale nie odtrącaj mnie. Chcę być dla ciebie podporą, miłością, a dla Olivi najlepszym tatem, opiekunem.- spojrzałem w jej oczy, doszukując się jakiejkolwiek reakcji.
- Już ci raz zaufałam Maciek, nie wiem, czy będę potrafiła ponownie.
- Daj mi ostatnią szansę. Proszę.- podszedłem w jej stronę i spojrzałem w jej zapłakane oczy.
- Dobrze, ale nie zostawiaj mnie już więcej...



                                              ( Lena )
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, wdychając jednocześnie mój ulubiony zapach perfum. Jego perfum. Może popełniam błąd, jednak wiem, że moje życie jest już jedną, wielką pomyłką, to co może zrobić mi kolejny zawód?
- Chodźmy do Olivki.- odkleiłam się od niego i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. Spojrzałam na dziewczynkę, która aktualnie gryzła swojego ulubionego miśka od chłopaka. Maciek ominął mnie i delikatne wziął ją na ręce.
- Cześć malutka. To ja, twój...- spojrzał na mnie niepewnie, ale ja tylko lekko przytaknęłam głową.- tatuś.- dokończył, a mała zaczęła gaworzyć, jakby robiła mu wyrzuty.- A to mały prezent.- podniósł z ziemi miśka.- To co, wybaczysz mi teraz?
Chcę oglądać ten obrazek do końca swojego życia.



  Przepraszam z całego serduszka za takie opóźnienie, ale weekend miałam zajęty, żeby cokolwiek dodać, dopiero teraz znalazłam chwilę, aby coś tu wyskrobać. W piątek byłam nie dość, że cały dzień w mieście, to później jeszcze u mojego niedźwiadka. A sobota i niedziela to już w ogóle. Tak, więc nie przedłużając. 
To do następnego!

1 komentarz:

  1. Maciek postanowił zawalczyć o Lenę i to mi się podoba :)
    Sympatyczny rozdział. Teraz to już musi się między nimi ułożyć, skoro Lena traktuje Maćka jako tatusia Olivki.
    Wkradł się błąd:
    "najlepszym tatem" - najlepszym tatą
    Do następnego.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń