sobota, 7 maja 2016

XIV






                                                  ( Lena )
- Lenka proszę cię otwórz. Porozmawiajmy.- już od dobrych kilku godzin, Agnieszka dobija się do drzwi, jednak ja nie mam ani ochoty z nią rozmawiać, ani ochoty wstawać. - Jak chcesz to zawołam Klemensa.- jednak gdy nie doczekała się ode mnie odpowiedzi, zagroziła - Bo wyważę te drzwi, Lena otwieraj!- choć wiedziałam, że tego nie zrobi, resztkami sił doczołgałam się do drzwi. Przekręciłam kluczyk w drzwiach i leciutko je otworzyłam.
- No w końcu!! Nie można było tak szybciej?- choć myślałam, że pierwszą osobę, którą spotkam będzie Agnieszka, okazało się że to Klemens wtargnął jako pierwszy i przytulił do swojej piersi.- Nigdy więcej tak nie rób Lena.
- A Agnieszka gdzie poszła?- odkleiłam się od niego i zapytałam wycierając mokre policzki od łez. Choć nic takiego wielkiego się nie wydarzyło, ja płakałam jak bóbr.
- Stwierdziła, że nie będzie nam przeszkadzać. - wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę łóżka, oboje się o nie oparliśmy. Objął mnie ramieniem, a ja ponownie wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Zastępowałam mi tutaj Daniela.- To powiesz mi, kto tak skrzywdził moją kochaną Lenkę?
I co tu by powiedzieć? Że płaczę dlatego, że jego przyjaciel wyznał mi miłość. Pomimo, że także go kocham, nie chcę mu robić nadziei ? Że jest duże prawdopodobieństwo, że tu nie wrócę? 
- Maciek on... - przerwałam na moment. - On mi wyznał miłość.
I wtedy wydarzyło się coś, czego nie spodziewałabym się po nim.
- Ha! Wygrałem Aga! To ty jutro jedziesz do ciotki Danki z Juniorem!- krzyknął na cały dom, a ja przewróciłam oczami, ale na moją buzię wkradł się maleńki uśmiech. - No dobrze, ale co w tym złego? - spojrzał w moją stronę
- Klemens...- przerwał mi.
- Nie lubię tego podniosłego tonu. Nie wróży nic dobrego.
- Klemens ja tu już tu nie wrócę. 
- Ale dlaczego tak sądzisz? Obawiasz się, że przegrasz sprawę? Lenka...- teraz to ja mu przerwałam.
- Taka jest prawda Klimek, Johann wynajmie najlepszych adwokatów, abym przynajmniej do pełnoletności Olivki mieszkała w Norwegii. Do tego jeszcze taka duża różnica wieku, to się nie uda.
-  5 lat to nie jest jeszcze taka straszna. Znam małżeństwa, gdzie różnica między małżonkami wynosi po 7-8 lat. Nawet moi rodzice, między nimi jest 6 lat różnicy.
- Ale to nie ma prawa bytu. Ja tam on tu.
- Jest skype, telefony. Jeżeli się chce, można wszystko.- może tylko ja widziałam same pesymistyczne strony tego wszystkiego?
- Tak, ale on nie będzie wiecznie na mnie czekał. Znajdzie sobie dziewczynę, a o mnie zapomni. 
- Lena, nie chcę cię do niczego zmuszać, ale nie martw się. Ty już od dawna wygrałaś tą rozprawę w sądzie. Zobaczysz, jeszcze tu wrócisz i wtedy powiem, ,, a nie mówiłem?''- zaśmialiśmy się.- To już jest zapisane w genach rodziny Murańków. My zawsze wygrywamy kochana. Nie ma mocnych na naszą rodzinę.
- To co teraz mam niby zrobić braciszku?- spojrzałam w jego oczy.
- Wiesz ...- ja już wiedziałam, co ten uśmiech znaczył.
- Tylko mi nie mów, że głowa do góry, dupa do tyłu, a cycki do przodu!
- Sama to powiedziałaś!- zrobił obronny gest rękami.- Ty chyba nic nie musisz robić, tylko czekać.
- Czekać na co?- spojrzałam na niego pytająco, unosząc jedną brew do góry.
- Aż ta ciamajda - zaakcentował ostatnie słowo.- Wejdzie do tego pokoju. 
Zwróciłam swoje oczy w kierunku drzwi, a tam stał Maciek z bukietem czerwonych i białych róż. - To ja się już ulatniam. - trzepnęłam go z całej siły poduszką w dupę. jednak usłyszałam tylko jego perlisty śmiech i tyle go było. Spuściłam głowę w dół, bo zrobiło mi się duszno. Powoli podniosłam ją do góry i spojrzałam w brązowe tęczówki bruneta. Minęło może kilka minut, może kilkanaście, aż chłopak postanowił się do mnie zbliżyć.


                                                  ( Maciek )
 Pot niemiłosiernie zaczął spływać z mojego czoła, a kolce z róż wbijać z dłonie. Wykonałem kilka kroków w jej stronę, jednak gdy zobaczyłem jej oczy, które teraz były bez życia, a policzki całe czerwone i opuchnięte, chciałem stamtąd uciec i dać sobie w liścia. Bo przeze mnie, przez moje widzi mi się, mój promyczek cierpiał. Jednak ja nie mogłem udawać tylko jej przyjaciela. I wtedy wydarzyło się, to czego nawet się w tej chwili nie spodziewałem. Upuściłem bukiet, a brunetka wskoczyła na mnie, przytulając się z całej siły. 
- Nigdy więcej mnie nie zostawiaj. Nie pozwól mi odejść.- szeptała mi do ucha.
- Nigdy ci na to nie pozwolę.- złączyłem nasze usta w pocałunku.- Czyli to oznacza, że...- przerwała mi.
- Tak Maciek, też cię kocham. Zawalczmy o nas, o naszą miłość.- oparła swoje czoło mój nos. Nawet teraz nie była na równi ze mną, mimo to kochałem ją całym sercem. Nie widziałem w nie żadnych niedoskonałości. Była piękna, a te kilka kilogramów, tu i ówdzie mi nie przeszkadzało. Choć i tak uważałem, że była za chuda, jak jej rówieśniczki. - Leć ze mną do Norwegii.
- Polecę.-pocałowałem ją w czoło i skierowałem się w stronę łóżka. Położyłem ją, jak najdelikatniej umiałem, a sam położyłem się koło niej, przykrywając nas szczelnie kocem. Nie musiałem nic mówić, a brunetka już wtulała się w moje ciało. Zaczynamy nowy rozdział w życiu. Mam nadzieję, że najszczęśliwszy.




Witam, witam i o zdrowie pytam :) Mam nadzieję, że u Was jest lepiej niż u mnie ;)
Przepraszam, że musieliście długo czekać a rozdział dodaję teraz. Wyszły małe komplikacje. Ponawiam informację, jeżeli ktoś chciałby się spotkać ze mną w ten weekend w Wawie, to serdecznie zapraszam na mojego snapa : grzesiu121.
Zapraszam do komentowania, wyrażania swoich opinii.
Przepraszam za nieobecność na waszych blogach, ale to nie ode mnie zależy. Zawiało grozą, ale tak nie jest. Po prostu w moim życiu dużo się dzieje. 
Zapraszam także na bloga o autografach, mojej koleżanki http://autografymartynyautografy.blogspot.com/
Oraz na naszą stronę, gdzie zorganizowałyśmy akcję https://www.facebook.com/LubiszSkokiCzlowiekuJaJeKocham/
Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Hej, hej! :)
    Ja tutaj tak przypadkiem, z linku na FaceBook'u, ale zarzekam skę, że zostaję do samiutkiego epilogu!
    Jak Ty mnie dziewczyno zaintrygowałaś to sobie nawet nie zdajesz sprawy!
    Johann - kompletny gnojek, że tak się wyrażę, aby nie obrażać zwierząt.
    Lena - taka nasza kochana bidulka, fajnie, że tak się postawiła i nie usunęła tej ciąży, ale ten Johann to już naprawdę przesadza, chciał usunąć dziecko, a teraz tak nagle mu na nim zależy? Komedia z Forfangiem w roli głównej ;p
    Łyknęłam wszystkie rozdziały w ten niedzielny poranek i już nie mogę się doczekać następnego! ❤️
    Blog leci do obserwowanych, więc nie musisz informować o nowych rozdziałach ;)

    Jeśli masz czas i ochotę to zapraszam do mnie: www.wyjatkowemarzenia.blogspot.com , będzie miło jeśli wpadniesz i zostawisz po sobie ślad!
    Buziaki ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem.Podoba mi się ten rozdział. Jakbyś chciała poczytać coś mojego to zapraszam: http://tak-ma-byc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam z niecierpliwością na ten rozdział <3 Jest super! Teraz czekam na kolejny! Piszesz super opowiadania! <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały czas współczuję Lenie, ale i zazdroszczę, że ma przy sobie ludzi, którzy tak ją wspierają. Maciek w ogóle jest skarbem :-)
    Johanna nie za bardzo potrafię zrozumieć, ale może jeszcze się to zmieni...
    Czekam na dalszy ciąg.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, dotarłam :) Muszę przyznać ze nie czytam zbyt wielu ff, ale natrafiłam na twoje i bardzo mnie zaciekawiło :) Interesuje mnie jak rozwiąże się sprawa między Johannem A Leną i czy przypadkiem do siebie nie wrócą...Poczytamy, zobaczymy :* Weny! Ps. Jeśli masz ochotę wpadnij do mnie -> 1) just-smile-like-you-meant-it.blogspot.com 2) miedzyprawdaafikcja.blogspot.com. Ślady obecności mile widziane <3

    OdpowiedzUsuń