piątek, 11 grudnia 2015

Rozdział II




To, że milczę, nie znaczy,                                                                         
 że nie mam nic do powiedzenia.                                                  
                        
                                                                                     Jonathan Carroll 


21.11.2014 Zakopane, Polska

- Lena jeszcze trochę. Dasz radę!- krzyczała na całą salę Agnieszka, która w każdy możliwy sposób próbowała mi pomóc, ulżyć. To dzisiaj moje maleństwo postanowiło zawitać na świat. 
- Pani Leno, ostatni raz tylko teraz z całej siły!- i w końcu do moich uszu dotarł ten dźwięk, który każda kobieta pragnie usłyszeć.- Ma pani piękną córeczkę.- uśmiechnęłam się na samą myśl, że zaraz utulę tą małą osóbkę do swojej piersi.
- Wykonałaś świetną robotę Lena.- ucałowała mnie w czoło Agnieszka.
Potem wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie. Nawet się nie zorientowałam, kiedy już trzymałam moją małą, dzielną kruszynkę. Była taka bezbronna. Nie mogłam uwierzyć, że byłam zdolna pod napływem Johanna zabić tą dziecinę. Była taka niewinna. Kurczowo trzymała się mojego paluszka. Gładziłam jej lekką czuprynkę, a ta jedynie muskała swoimi ustami. Jej oczka przedzierały mnie na przelot. Wyciągnęła swoją drugą maleńką rączkę w moją stronę, a ja ją jedynie musnęłam. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie, jak Klemens o mało nie zemdlał w domu, kiedy oznajmiłam, że wody mi odeszły.
 Mój spokój przerwali rodzice z Danielem:
- Cześć siostra!- uśmiechnął się do mnie i pocałował w czoło.- No dawaj mi tu tego małego szkraba, musi dziecko poznać najprzystojniejszego mężczyznę i za razem najlepszego wujka w rodzinie.- odparł z dumą, pocierając dłońmi o siebie.
- Żebyś mi nie popadł w samozachwyt Daniel- zaśmiałam się i podałam mu Lunę.
- Jak się córeczko czujesz?- zapytała mam ściskając mnie.
- Bywało gorzej. W końcu czuję ulgę. 
- Myślałaś nad naszą propozycją?- zapytała, choć dobrze wiedziała, jaka jest już odpowiedź.
- Zostaję tu. W Polsce. Nie wrócę do Norwegii, a tym bardziej do Tromsø. Boję się, że mógłby mnie tam znaleźć. Nie chcę go już nigdy więcej widzieć na oczy.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Lena on powinien znać prawdę.
- Mamo wiem, że chcesz żeby twoja wnuczka miał pełną rodzinę, ale Johann zadecydował już wcześniej. Chciał pozbyć się problemu.- zakończyłam zaciskając usta w wąską linię.-Tato, a ty co o tym myślisz?- dodałam po chwili.
- Jestem jak najbardziej po twojej stronie. Choć nie ukrywam, że byłbym spokojniejszy jakby ktoś przy was był.
- Ale jest Agnieszka, Klemens, ciocia, wujek.- próbowałam im wytłumaczyć, że tutaj naprawdę jestem bezpieczna.
- No dobrze, rób jak uważasz, a teraz pokaż mi tego małego szkraba.- od razu na jej usta wkradł się uśmiech.
- Niestety musisz chyba poczekać, bo Daniel właśnie jej uświadamia, jak należy podrywać chłopaków.- obie zaśmiałyśmy się, gdy popatrzyłyśmy na Daniela, który zawzięcie dyskutował z Olivią.


                                                           ( Johann )
21.11.2014 Klingenthal, Niemcy 

 Przez całą dzisiejszą przerwę chodziłem z kąta w kąt. Czułem się dziwnie. Próbowałem wszystko zgonić na Celinę, która przez ostatni okres dobitnie pokazywała mi, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. To nie było to samo, co jeszcze kilka miesięcy temu. Nie miałem ochoty na kolejne wejście na górę i oddanie skoku. Każda najdrobniejsza rzecz doprowadzała mnie do furii. 
- Forfang co ty tu jeszcze robisz?- zdziwił się na mój widok Kenneth.- Zaraz masz skok!
- Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie jest Daniel?- zapytałem zmieniając temat. To on miał dzisiaj skakać w drużynówce, a nie ja.
- Z tego co słyszałem to poleciał do Polski.Ale po co to nie wiem.- odparł zagryzając jabłko. Zabrałem gogle i narty i udałem się wyciągiem na górę. Nie minęła chwila, a już siedziałem na belce i przygotowywałem się do skoku. Machnięcie chorągiewką, odbicie od belki, odbicie z progu i już szybowałem, lecz jednak niewyobrażalna siła ściągnęła mnie od razu na bulę. I tak swój lot zakończyłem na 68,5 m. Tym skokiem zawaliłem drużynówkę. Wyobrażam już sobie ściekły wzrok trenera, lecz nie to mnie teraz ciekawi. Chcę zostać sam.





Witam i nadchodzę z nowym rozdziałem :)
Jestem mile zaskoczona waszymi komentarzami i rosnącymi wyświetleniami. Jesteście kochane :)
Nie chcę przedłużać, więc do zobaczenia za dwa tygodnie :)






6 komentarzy:

  1. KOCHAAM KOCHAM KOCHAM!
    Dopiero drugi rozdział, a czuje, że to będzie naprawdę świetne opowiadanie :)
    Życzę weny, a i jakbyś mogła to informuj mnie w zakładce spam.
    http://zycie-w-horrorze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No to urodziło się dziecko, córeczka. Pięknie! Lena naprawdę ma w bliskich ogromne wsparcie. Wcale nie potrzebuje Johanna w swoim życiu, zwłaszcza że z chłopakiem dzieje się coś niedobrego.
    Ciekawa jestem co będzie dalej.
    Do następnego!
    Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem :)
    Kochana, cudowny rozdział! Naprawdę, jestem pod ogromnym wrażeniem, pomimo tego, że dzisiaj troszkę krótko... :)
    No i witamy małą księżniczkę ^^ Hmm... zastanawiam się nad Leną. Niby ma ogromne wsparcie u najbliższych, staną za nią w każdej sytuacji murem, ale... czy na pewno nie powinna porozmawiać z Johannem? Chyba ma prawo wiedzieć, że jego dziecko jest już na świecie. Chociaż mam wrażenie, że jakoś podejrzanie się zachowuje...
    Czekam na kolejne!
    I zapraszam także do siebie na epilog oraz prolog zupełnie nowej historii. Też "po norwesku" :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć !
    Tyle wyczekiwałam na nowość, że zapomniałam zaglądać, ale cieszmy sie, że już tutaj jestem :)
    Rozdział jest cudowny! Witamy naszą kruszynkę :") Moim zdaniem Lena powinna porozmawiać z Johannem, może i zrobił co zrobił, ale jednak powinien znać prawdę. Wsparcie jakie ma jest naprawdę miłe. A co do Johanna to wyczuwam u niego jakieś kłopoty. Już tutaj da zauważyć się, że dzieją się z nim złe rzeczy.
    Czekam na więcej :))
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, że Johannowi zacznie brakować Leny. Teraz tylko czekam, aż całkiem zrozumie, jak głupio się zachował. I myślę, że Lena powinna mu powiedzieć o dziecku, bo trzymanie tego w tajemnicy jest krzywdzące zarówno dla niego, jak i dla małej.
    Komentuję krótko, ale rozdział też był trochę krótki. Liczę na dłuższy następnym razem!
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem dopiero teraz, wybacz. ;*
    Nie wiem, co mam powiedzieć. Nie wiem, co mam myśleć.
    Ten rozdział jest cudowny. ♥
    Nowe życie. Na świat przyszła Olivka. Ma takie wspaniałe otoczenie. Kochającą matkę, cudownych dziadków i rewelacyjnych wujków. :) Nie potrzebuje kogoś takiego jak Johann. Nie nazwę go ojcem, bo na to miano nie zasługuje.
    Rozumiem mamę naszej Leny. Chce, by jej wnuczka była szczęśliwa, ale czy to, że będzie wychowywała ją tylko matka, nie znaczy, że będzie nieszczęśliwa. :)
    Co do Johanna...
    Ma karę. Należało mu się. Skoro chciał pozbawić swoje dziecko życia, a przy tym siebie największego szczęścia, to nie powinien być już nigdy więcej szczęśliwy. :/ Troszeczkę chamskie, ale tak myślę. Jest nikim. :/
    Czekam na kolejny! ♥
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń