( Maciek )
- Tak mamo, przylecą i was odwiedzą. Nie, jeszcze nie wie. To będzie niespodzianka. Wiem, że mogę na was liczyć. Przepraszam cię, ale muszę już kończyć, bo się Lena obudziła.- spojrzałem w stronę dziewczyny, która powolnym krokiem zmierzała w moją stronę.- Pozdrów tatę oraz Kubę i do zobaczenia.- zakończyłem połączenie i pocałowałem Lenę w czoło.
- Z kim rozmawiałeś?- przytuliła się do mojego boku i zadarła głowę do góry.
- Z mamą, czeka aż ją odwiedzicie w końcu. Olivka już wstała?
- Tak już siedzi w kuchni z tatą, mama powiedziała, że zaraz będzie śniadanie, więc już chodźmy.
Dwie godziny później
- Daniel długo jeszcze?- opierłem się o framugę drzwi.
- Jeszcze pięć minut.- usłyszałem krzyk z łazienki.
- Mówiłeś tak dziesięć minut temu. Zaraz idę bez ciebie.- spojrzałem na zegarek wiszący w kuchni na ścianie.
- Już wychodzę.- w końcu kluczyk w drzwiach ustąpił i zobaczyłem blond czuprynę chłopaka.
- Dłużej się nie dało?
- Może uda mi się złapać jakąś dziewczynę, jak zobaczy Olivkę.
- Nie chcę ci przypominać, ale to moja córka. Ty jesteś jej wujkiem.- złapałem rączkę od wózka i wyszliśmy z domu. Swoje kroki skierowaliśmy w stronę tutejszej galerii handlowej.
- Dobra tatuśku, możesz mi już oddać wózek i iść szukać tego, czego miałeś. Ja idę szukać nowej cioci.- lekko odepchnął mnie od wózka, gdy już zbliżaliśmy się do centrum.
- Ale przecież miałeś mi pomóc?
- Serio Maciek, nie kupisz jej jednej rzeczy sam?- spojrzał w moją stronę wymownie.- Jak coś znajdziesz fajnego to zadzwonisz. A teraz uciekamy.- stanąłem w miejscu i spoglądałem w oddalającą się sylwetkę Tande, który jak gdyby nigdy nic, szedł sobie żwawym krokiem do galerii. Pokręciłem głową z rozbawienia i udałem się za nim, ale gdy już znalazłem się w środku, już ich nie widziałem. Udałem się do pierwszego sklepu i zacząłem szukać tej jednej małej rzeczy, która jest teraz mi tak bardzo potrzebna.
( Lena )
Poskładałam ostatnią bluzkę i schowałam ją do szafki. Pomału wstałam i udałam się w stronę kuchni w celu zaparzenia kawy. Gdy nalewałam do czajnika wody, poczułam ostry ból dochodzący z tyłu głowy, który z sekundy na sekundę przybierał na mocy. Upuściłam do zlewu czajnik i osunęłam się po szafce. Momentalnie przed oczami zrobiło mi się ciemno i ostatnią rzeczą, jaką pamiętam był Maciek z wózkiem, który krzyczał coś w stronę Daniela, ale gdy mnie zobaczył ucichł i pobiegł w moją stronę.
( Maciek )
- Ty ciołku, wiesz co mogło się stać?!- stałem zdenerwowany nad Danielem, który siedział na ławce niczym się nie przejmując.
- Wielkie mi halo. Straciłem na moment uwagę. Nie krzycz już tak.
- Ona prawie uprowadziła Olivkę, a ty gdzie byłeś? Myślałem, że jesteś odpowiedzialny!
- Kupiłeś chociaż ten pierścionek?
- Nie zmieniaj tematu Tande, tak i wracamy do domu. Niech się tylko Lena dowie.- złapałem rączkę od wózka i skierowałem się w stronę wyjścia. Nie odzywaliśmy się do siebie żadnym słowem, dopiero pod domem blondynek zaczepił mnie za rękaw bluzy:
- Nie mów tego Lenie, wiesz jak zareaguje. Nie chce kolejnego opieprzu, że coś robię źle.
- To trzeba było myśleć wcześniej.- otworzyłem drzwi i wjechałem do domu wózkiem.- Ale nie wychodzisz z nią nigdzie sam. Już ja tego dopilnuje!- pogroziłem mu palcem, ale zaraz się roześmiałem. Nagle mój wzrok utkwił w leżącej przy szafce Lenie, która leżała nieprzytomna.
- Daniel dzwoń po karetkę!- krzyknąłem z kuchni, układając Lenę w odpowiedniej pozycji.
- Co się stało?- zdezorientowany Daniel stanął w przejściu.
- Mówiłem dzwoń po karetkę, nie słyszałeś co do ciebie powiedziałem?! Nie możesz zrobić jednej prostej rzeczy?- zobaczyłem tylko, jak Daniel wyciąga z kieszeni telefon. Z jego ruchami, karetka będzie tu za dobre dziesięć minut, a ja tyle nie mogę czekać. Wziąłem nieprzytomną dziewczynę na ręce i powiedziałem:
- Powiedz, że już z nią jadę, a ty przywieź zaraz do mnie Olivkę!- wyszedłem z domu i szybkim ruchem położyłem Lenę w samochodzie i ruszyłem z nią do szpitala.
Witam wszystkich :) Przybywam z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że nie jesteście źli za to opóźnienie, ale po prostu mój tydzień wygląda, jak jeden, wielki wyścig. Tak, wiem, sama zgotowałam sobie taki los, ale nie chcę stać w miejscu.
No dobrze, dość tych żali. Wybiera się ktoś do Warszawy lub stamtąd pochodzi? Będę tam 24-25 i chciałabym się z wami spotkać, jeśli ktoś to opowiadanie czyta :P
Do następnego ;)
O razu odpowiadam, że czytam. Cały czas :D Ale nie jestem z Warszawy i raczej się tam nie wybieram ;p
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału - mam mieszane uczucia. Wydawało mi się, że wszystko się układa. Tu Maciek kupuje pierścionek zaręczynowy dla Leny, a wiadomo co to może oznaczać :) Sprawdza się też w roli tatusia Olivki.
Ale co się dzieje z Leną? Co to za silny ból głowy i omdlenie? Co to znaczy? Coś poważnego?
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam!